Obserwatorzy

środa, 7 sierpnia 2013

Pani Lato

Dawno nie było nic o hafcie. Postaram się króciutko wyjaśnić skąd to lenistwo u mnie w tej materii;-)
Jakiś czas temu (kilka miesięcy wstecz) zaczęłam haftować kopię  obrazu Josephine Wall, lubię jej widzenie świata w cudnych kolorach.....Wszystko szło super , zdobyłam wzór, zgromadziłam muliny, zaczęłam....

 Mój warsztat ,to styropianowe pudło po jakimś sprzęcie AGD i motki mulin wiszące na szpileczkach,a w każdym kolorze, igła. Tak duże wzory szybciej się haftuje, gdy każdy kolor ma swoją igłę, nie ma wtedy konieczności wywlekania nici z igły i zabezpieczania ich. Taki mój sposób;-)
 
Ponieważ ,ja nigdy nie haftuję karta za kartą i linijka za linijką, "skakałam" sobie jak to ja po całej kanwie...
Szło nieźle :-)





 Fajnie pracy przybywało...

 Pojawiła się twarz;-)




I któregoś dnia ,okazało się ,że nie mogę dopasować kart z wzorem ,na żaden sposób, nie mogłam się wyznać ,co jest nie tak. Początkowo, myślałam ,że pomyliłam jakiś kolorek i ,że można to skorygować, ale jak się okazało,że cała twarz przesunięta jest o dziesięć krzyżyków w dół.....masakra....a muszę powiedzieć ,że na twarz składa się ok 18 kolorów....nie mam jeszcze sumienia tego pruć, ale zdaję sobie sprawę z tego ,że to nieuniknione.

Wiem ,wiem ,powiecie, trzeba było karta za kartą, ale cóż z natury jestem bardzo niepokorną indywidualistką;-) Trzeba się za to zabrać, bo jako karę wyznaczyłam sobie zakaz rozpoczynania nowego wzoru, aż nie poprawię tego.
  No mam jeszcze na sumieniu ze trzy obrazy zaczęte i nieskończone, tu zwyczajnie ,brakło mi kolorów muliny i czasem łatwiej rozpocząć coś nowego z zapasów nici ,niż wybrać się do sklepu po brakujące kolory;-)
Mam nadzieję ,że skoro zamieściłam tego posta, to znaczy ,że jestem już gotowa wziąć się za to;-)

7 komentarzy:

  1. Jestem pod ogromnym wrażeniem... odjęło mi mowę. Doskonale rozumiem to skakanie, sama też nie daje sobie rady z monotonią!!! Czy nie da się tego błędu jakoś zatuszować sama często tak robiłam Prucie takiej pracy musi być straszne może jednak da się go uniknąć :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Już kombinowałam na różne sposoby i nie ma szans tego błędu "wchłonąć" przez pracę, za bardzo zmieniłyby się proporcje. Cóż, najbardziej będzie bolało samo prucie, potem szybciutko wyhaftuję nową twarz;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękną ma twarz ta pani Lato... ach te kolory, ale cóż serce boli.Wydaje mi się że, prucie nieuniknione- wzór nie z tych do kombinowania, ale może się mylę. I. K.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zanim przeczytałam ostatnie zdanie pomyślałam,że albo masz taką wprawę albo niezła z Ciebie ryzykantka ;)
    Podziwiam ... piękny obraz się zapowiada...

    OdpowiedzUsuń
  5. WITAM ! NA JAKIM ETAPIE JESTEŚ Z PRUCIEM ? ZNAM TEN BÓL, NIE RAZ PRUŁAM ....
    POWODZENIA I W MIARĘ SZYBKIEGO UKOŃCZENIA TEGO PIĘKNEGO DZIEŁA ! SERDECZNIE POZDRAWIAM

    OdpowiedzUsuń
  6. MIŁEGO WAKACYJNEGO WYPOCZYNKU CI ŻYCZĘ !!! DOMYŚLAM SIĘ, ŻE JESTEŚ NA URLOPIE, SKORO TU NIE ZAGLĄDASZ ? WSZYSTKIEGO DOBREGO !!! POZDRAWIAM ,-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czyżby odpoczynek? Pozdrawiam. I. K.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i komentarze, zapraszam ponownie :-)