Witajcie, dawno mnie nie było, ale to nie znaczy ,że zapomniałam o moim blogu:-)
Zwyczajnie byłam mniej aktywna twórczo, natomiast dużo czasu spędzałam na rowerze. Mogę się pochwalić ,że w tym roku przejechałam ok 1500km. Dla mnie rower to niesamowity reset, zwłaszcza ,że nie doskwierają mi już żadne dolegliwości związane z tą formą aktywności. Nie czuję szczególnego zmęczenia , nie miewam zakwasów, no i kość ogonowa przyzwyczaiła się do siodełka;-)
Rower daje mi moc, poza tym wciąż ciągnie mnie do miejsc nieznanych i ciekawych. Zła jestem na siebie z jednego powodu- często zapominam zabrać ze sobą aparat fotograficzny, a zdjęcia robione telefonem ,nie należą do najładniejszych technicznie, no i podczas robienia takich fotek zbyt szybko rozładowuje mi się bateria, a jazdę na rowerze bez telefonu uważam za mniej rozsądną. Trzeba mieć kontakt ze światem w razie jakichś nieprzewidzianych zdarzeń losowych na trasie ,no i ważna sprawa- nawigacja.
Żeby post nie był bez żadnej fotki,pochwalę się uszytym ostatnio małym woreczkiem dla koleżanki. Woreczek jest dwustronny: jedna strona w pomarańczu ,druga w ciemnym turkusie. Wiecie wersja ciepło/zimna, w zależności od nastroju i potrzeb ;-)
Dziękuję wszystkim ,którzy tu zaglądają. Zostawiacie tego ślady w mojej poczcie i komentarzach.
A ja się tak martwiłam :) Cieszę się z tego "znaku życia" i zarazem doskonale rozumie, kiedy jeździć na rowerze jak nie w lecie Miłych przejażdżek, pięknych widoków i powrotu na łono bloga :) Woreczek cudny :)
OdpowiedzUsuńSuper pomysł. Zawsze jest coś do schowania. Ciekawa myśl z tymi kolorami. To tak jakby były dwa.
OdpowiedzUsuń