Tym razem nie był to wyjazd w kierunku sztuki scenicznej, lecz sztuki artystycznej.
Z Małgosią odwiedziłyśmy Szkołę Patchworku .
Odwiedziny odwiedzinami, a tak po prawdzie brałyśmy udział w kursie technicznym pt:
"Jak wykończyć patchwork, a siebie nie." Prawda, że brzmi ciekawie?
Kurs bardzo inspirujący. Poznałyśmy wiele ciekawych technik, które myślę znajdą zastosowanie w moich pracach. Nie pochwalę się jednak teraz żadną gotową pracą, bo było to spotkanie czysto techniczne, skupione na wykonaniu wielu ciekawych ćwiczeń przydatnych w temacie.
Muszę przyznać, że mimo dość napiętego czasu jakim dysponowałyśmy Małgosia ( bo ona dokonała rezerwacji biletów na pociągi w obie strony) świetnie wygospodarowała dla nas czas przed powrotem do domu na wizytę w jednej cukierni.
Chyba mogę już spokojnie napisać, że Smaki Warszawy, to moje ulubione miejsce w stolicy :-)
Super sprawa z takimi wyjazdami na kurs. Szkoda tylko, że tak daleko musisz jeździć, a wizyta w cukierni, jakże Ci zazdroszczę.)
OdpowiedzUsuńSpotkania z ludźmi podobnie zakręconymi fajnie motywują do pracy,a szkolenia, kursy, warsztaty powodują, że wciąż odkrywamy coś nowego.
UsuńFajnie jest móc zdobywać nowe doświadczenia. Czy daleko? dziś kolej jest dość szybka i wygodna;-)
Pozdrawiam.
Fajny kurs, nawet nie wiedziałam że takie kursy sa w Warszawie :-)
OdpowiedzUsuńReniu, ja też wcześniej nie zauważałam tego rodzaju wydarzeń.Jednak obserwując środowiska twórcze, okazuje się, że spotkań, szkoleń, kursów dla pasjonatek w różnych dziedzinach i technikach jest sporo. Czasem nawet całkiem bliziutko własnego podwórka ;-) Pozdrawiam.
UsuńRewelacja nie dość że fajne miejsce, ciekawi ludzie to jeszcze robótki ręczne :) zazdraszczam :)
OdpowiedzUsuńAniu nie ma co zazdrościć, jak się będę jeszcze kiedyś wybierać dam Ci znać, może się skusisz :-)
OdpowiedzUsuńPrzyjemne z pożytecznym ;)
OdpowiedzUsuń