Ponieważ powysychały mi znikające pisaki, a na przeciąganie kratek dodatkową nitką nie miałam ochoty, muszę trzymać się wzoru "za koleją" ,czyli wyrabiam wzór nie skacząc po całej kanwie. Jedyna pomoc w stawianiu krzyżyków, to odliczone na brzegu tkaniny dziesiątki.
Dwa wieczory i rezultat jest taki.
Na koniec pokażę Wam jak wygląda w oryginale wzorek ,bo moja praca opiera się na moich kolorach. Zwyczajnie chcę wyrobić muliny ,które mi zalegają w pudełkach.
Całe życie wyszywam właśnie w taki sposób - bez malowania, kratkowania.... tylko zaczynam od drugie strony - prawego dolnego rogu i kieruję się rzędami w górę.
OdpowiedzUsuńAniu ,pewnie jesteś praworęczna ;-) U mnie wszystko zawsze inaczej :-)
UsuńBez kratek pomocniczych jest trudniej, ale radzisz sobie świetnie. Ciekawe co to będzie, bo kolorki i kształty nie za wiele obrazują.
OdpowiedzUsuńBędą kolejne odsłony :-)
UsuńNie znam tego wzoru więc jestem bardzo ciekawa: ) ja nie używam kratkowania
OdpowiedzUsuńMyślę ,że wzór jest dość popularny. No ,a przynajmniej sam schemat i pomysł. Ja go znalazłam w starszym numerze "Anny". Kiedy skończę ,zamieszczę dane wzoru i fotkę z czasopisma.
UsuńBrawo, kolejny ciekawy hafcik dla wnusia ;-) tak trzymaj !!!
OdpowiedzUsuńPrzy hafcie liczonym nigdy nie rysuję kratek na kanwie.
Pozdrawiam serdecznie ;-)
Mam wrażenie ,że się rozkręcam ;-)))
UsuńWitaj pięknie się zapowiada :) ja tez mam metryczki w planie ale gorzej zacząć. Pozdrawiam i zapraszam.
OdpowiedzUsuń