Dawno nie było nic z dziedziny patchworków, a że to moje ostatnie dni urlopu i pogoda jaka jest każdy widzi, siedzę przy maszynie. Udało mi się skończyć serwetkę /podkładkę śniadaniową. Rozmiar 32,5 cm/45,5 cm.
Jak się nie mylę wstępnie zaczęłam ją kompletować jeszcze przed wypadkiem z palcem, szmat czasu;-)
Serwetki są dwie, wykończona jedna, drugiej niewiele brakuje, no ,ale chciałam się już prezentować, więc zamieszczam zdjęcia ,a w ciągu dnia skończę to co nie skończone;-)
Jak się przyjżeć, to w kilku miejscach zsunęłam się z lamówki ,ale to już kosmetyczny zabieg.
No i jeszcze kilka zdjęć tej nie skończonej i obu serwetek razem ;-)
Jak zwykle, Twoje serwetki, mają w sobie, to "coś".Twórz je teraz, póki jeszcze masz na to czas.
OdpowiedzUsuńTak ,tak Danusiu staram się wszystkimi siłami mobilizować :-)
UsuńPięknie!
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
UsuńCudeńka :) Piękne materiały i wspaniałe wykonanie :) Chyba nigdy się nie zdecyduję by spróbować jak się im przyglądam to.... no nie wiem to mnie przerasta. Za to mogę z czystym sumieniem podziwiać Cię za te dzieła!!!!! I jeszcze jedno gdy siadam do maszyny to moje Szczęście pyta: kiedy przestaniesz hałasować mamo? wiec zostaje mi haftowanie :)
OdpowiedzUsuńWbrew temu co się widzi, to naprawdę nie takie trudne ;-)
UsuńPotrzebna jedynie cierpliwość.
Śliczne są te serwetki. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję, to motywuje ;-)
UsuńMały przerywnik. Zawsze są plusy i minusy gorszej pogody.
OdpowiedzUsuńNo tak ,aż się sama cieszę ,że usiadłam do maszyny, w końcu to też moja pasja ;-)
UsuńSerwetki są piękne !!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;-)
Pięknie dziękuję :-)
Usuń